CLICK HERE FOR BLOGGER TEMPLATES AND MYSPACE LAYOUTS »

czwartek, 11 marca 2010

........................

jeszcze chwila... zdejme sejfti buty, zrzuce kamizelke, rekawiczki, odpoczne... znow codziennie na pstrokato, posrodku dabrowskiego niby-chaosu, pomiedzy nieusmiechnietymi, zmeczonymi Polska rodakami, ktorych jak tyrpne przypadkiem to zjebia mnie jak psa... ale i za nimi tesknie, ich tez chce zobaczyc. Chce zatrzymac sie pomiedzy nimi, chce posluchac co mowia, czego pragna, czego sie boja, a czego nie nawidza. Chce w ciagu tych dwoch tygodni choc na chwilke wmieszac sie w tlum, choc na moment wsluchac sie w mysli ludzi... chce, zeby ten urlop byl inny niz do tej pory. chce, zeby dal mi cos, co pozwoli mi inaczej spojrzec na swiat, mam nadzieje, ze zaloze rozowe okulary... tak juz na stale...

środa, 10 marca 2010

to juz w sobote...

w sobote jedziemy do domu. po dokladnie dwóch latach. i nie obchodzi mnie pogoda. chce wysiasc z samolotu i poplakac sie. ze szczescia. chce chlanac kazda chwile tam spedzona. chce cieszyc sie kazdym dniem. chce byc wszedzie w kazdym ciekawym miejscu naszego miasta a jest ich kilka. chce zeby wrocily wspomnienia i zeby narodzily sie nowe marzenia. nie chce wracac tam na stale. od czasu do czasu pragne tylko poczuc te radosc bycia w domu. I idac za radami Zuzy nakierowuje los na moj tok myslenia. urlop sie uda, bedzie cudownie, odpoczne, naladuje baterie, a jak wroce to wszystko bedzie latwiejsze. I koki cale i zdrowe.

wtorek, 2 marca 2010

w drodze do apteki...