CLICK HERE FOR BLOGGER TEMPLATES AND MYSPACE LAYOUTS »

środa, 24 lutego 2010

.....................

Jesli ktos zapyta sie mnie, czy mozna spotykac na swojej drodze same przeszkody, odpowiem, ze tak. Bo czemu mialabym odpowiedziec inaczej, skora sama sobie te przeszkody dokladnie ustawiam? To ja jestem tym zlem, które podcina mi skrzydla, ktore rzuca klody pod nogi, odbiera wiare we wlasne sily... Kurcze, jak bardzo mozna sie na siebie wkurzac za swoja nature, jak bardzo mozna nie lubic swojego charakteru i jednoczesnie jak bardzo mozna samemu sobie przeszkadzac w pokonaniu tego cholerstwa jakim jest pesymizm? Dlaczego nie moge po prostu uwierzyc w siebie??? Czy przez cale zycie mam brnac w to, co sama sobie funduje? Juz niby zmienilam podejscie, juz niby swiat nabral rozowych barw, a tu dupa, róz znowu blednie...ile jeszcze musze uslyszec pochwal, ile jeszcze slow otuchy ma pasc, ile jeszcze dowodów na to, ze jest okej mam znalezc, zeby w koncu do cholery cos w sobie zmienic. Najlepsze w tym wszystkim jest to, ze mam dosc samej siebie, ze jestem zdeterminowana, zeby to zmienic, ale jakos brakuje mi sil, zeby ze soba wygrać. W walce ze sama sobą wygram Ja. Albo Ja. Bez sensu. Wolałabym, zeby zwyciestwo bylo po mojej stronie. Tej optymistycznej... Bo jest taka. musi byc, skoro wlasnie w tej chwili uwierzylam, ze moze mi sie udac.

sobota, 20 lutego 2010

taki mały wypad za miasto...